Niedzielna wycieczka z Dzikie Mazowsze w rejon Siekierek pomimo niekorzystnych prognoz okazała bardzo udana. Trafiliśmy na całkiem fajne okno pogodowe i udało się wypatrzeć nie tylko tygrzyka.

Udaliśmy się na wschód w stronę łąk i rozlewisk nad Narwią. Ciężkie ołowiane chmury, lekki mróz i cisza. Gdzieś daleko na wschodzie majaczyła pomarańczowa poświata. Zamarznięte trzcinowiska i brak wolnych od lodu obszarów sprawił, że ptaków wodnych nie było, tylko od czasu do czasu przelatywały nad naszymi głowami gęsi.
Wschodzące słońce złotym blaskiem rozświetlało powierzchnię rzeki. Na tafli leniwie kołysała się para łabędzi niemych. W zatoczce pływało stadko krzyżówek i kręciła się samica nurogęsi.
Na Jeziorce przywitały nas krzyżówki i nurogęsi. W naszą stronę podpłynęła rodzinka łabędzi niemych. W sumie było dość pusto. Z drobnicy słychać było sikorki i strzyżyki. Na przeciwległym brzegu przemknęła kokoszka.
Snułem się pośród krzewów śnieguliczek. Ich białe owoce wprowadzały zimowy akcent w szaroburą rzeczywistość. Pomyślałem, że pora wracać. Wtedy usłyszałem znajomy dźwięk, ostry terkot opisany w przewodniku Collinsa jako "srih-srih-srih". Po chwili wokół mnie zaroiło się od raniuszków.
Informuję, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w moim blogu, korzystam z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników.
Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
Dalsze korzystanie ze strony oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.