Porażka w Suszu sprawiła, że nie wiedziałem na czym stoję. Niby treningi szły zgodnie z planem, ale nie wiem na co mnie stać. Urlop w tym roku zaplanowałem wcześnie tak by w środkowy weekend wypadł mi start w Tour de Pologne Amatorów.Przed urlopem oddałem rower do przeglądu. Wymiana łańcucha, opon, kasety (ultegra 11-28) i łożysk supportu. Chcąc się nieco podbudować zrobiłem kilka zakupów sprzętowych. Kask szosowy, lżejszy i bardziej aerodynamiczny. Pedały szosowe (Schimano 105). Buty Schimano triathlonowe. Koła Mavic Cosmic ProCarbo (kaseta ultegra 11-25).
Wyposażony w nowe zabawki pojechałem na urlop do Poronina. Tuż po przyjeździe tradycyjna przebieżka przez Grapę, Gliczarów, do Bukowiny na Klin. Z powrotem wzdłuż szosy przez Stasikówkę. Całość to jakieś 16 km.
Powyżej jedna z tras o łącznej długości ok. 150 km. Dobrze ilustruje drogi, którymi lubię jeździć. Uwielbiam te trasy na Podhalu. Podjazdy na Ząb, zjazd przez Czerwienne, Skrzypne lub Bańskie. Wiatr, chmury, słońce, czasami deszczyk. Słychać śpiew ptaków i cichy szum gum. Jakość dróg dobra, choć czasem dość wąsko, ostre zakręty, strome zjazdy. Rozsądek koniecznie trzeba zachować. Ruch niby mały, ale czasami z za drzew się wyłoni autobus lub tir. Może się trafić też traktor z kosiarką, snopowiązałką lub innym sprzętem.
Wspaniałym miejscem na trening jest ścieżka rowerowa z Nowego Targu na Słowację do Trzciany (Trstená). Jest poprowadzona starą trasą kolejową, drogi przecina tylko w kliku miejscach. Na odcinku 22 km do granicy pnie się powoli pod górę, by na Słowacji opadać w dolinę. Na trasie jest trochę rowerowych turystów, ludzi na rolkach i narto rolkach. Można tu spotkać też trenujących np. Justynę Kowalczyk. Teren przeważnie jest otwarty z wyjątkowym widokiem na Tatry i pasmo Babiej Góry. Można się wygodnie ułożyć na lemondce i jechać w spokoju przez całe godziny.
Pogoda przepiękna, treningi wychodzą, nowy sprzęt sprawdza się znakomicie. Nowe koła oszczędzam, biorę do jazdy po bardziej płaskim terenie (ścieżka), a stare zakładam na trasy po górach. To wynika nie tylko z dbałości o sprzęt startowy, ale stare koła mają więcej zębów na maksymalnym przełożeniu. Nie wiem czy na 25 wjechałbym na Ścianę Bukowina pod Gliczarów Górny, nie próbowałem, ale na 28 też nie było łatwo.

Dni szybko mijają nadchodzi sobota, a razem z nią solidny deszcz. Trzeba się wybrać po pakiet. Nie chcę ryzykować jazdy rowerem, wybieram spokojny trening biegowy. Znowu przez Grapę, Gliczarów na Klin i w dół do hotelu Bukowina. Leje. Jest chłodno. Odbieram pakiet i przez Stasikówkę wracam do Poronina. Prognozy na start nie są zbyt dobre. Trudno, pogody się nie wybiera. W dzień chodzimy obserwować przejazd kolarzy dziś mają pętle z Zakopanego, Drogą Oswalda Balcera, Głodówką przez Bukowinę, Poronin, Ząb, Nowe Bystre, Słodyczki, Butorowy Wierch i Kościelisko. Walka wygląda niesamowicie. Jak oni jadą w takich warunkach. Ciągle deszcz pada i jest dosyć zimno.
Niedziela rano, leje jeszcze bardziej niż wczoraj. Zakładam stare koła, pompuję na 6,5 atmosfery (zwykle jeżdżę na 8). Wyruszam jest zimno. Na start dojeżdżam w strugach deszczu. Najgorsze jest zimno i porywy wiatru. Przed startem w raz z innymi ustawiam się w wielkim namiocie.
Deszcz nieco zelżał. Nadchodzi czas startu. Ustawiam się na końcu kolejki. Oficjalne otwarcie i pomału sędziowie puszczają kolarzy. Start jest falami. Co kilka minut następna grupka wspina się w stronę ronda na Klinie. Nikt się nie spieszy to start honorowy. Start ostry będzie w Poroninie. Deszcz znów się wzmaga. Wyjeżdżam w ostatniej grupie. W dół niesie ostro. Trzeba uważać. Stasikówka, Poronin i krótki postój. Przychodzi mi myśl by zrezygnować. Do domu 300 m, tam sucho i ciepło. Na szczęście to była tylko chwila.

Ruszamy ostro. W prawo przez tory, kilkaset metrów po Zakopiance i w lewo przez most do Suchego. Następnie pod górę na Ząb. Jadę. Pilnuję kadencji, staram się jechać na miękkich przełożeniach. Tu się peleton zaczyna rozciągać. Deszcz nie odpuszcza, w górze mgła. Dość nisko wiszą nad nami chmury. Krzyżówka, skręt w prawo. Jeszcze kawałek podjazdu przez Ząb i w dól na Bustryk. Na lewo odchodzi zjazd na Czerwienne, a my znów w górę i ostro w dół. W dole widać pierwsze budynki wsi Sierockie, a tuż przed nimi mocny skręt w prawo. Zaczyna się długi zjazd przez Leszczyny.
Przed sobą widzę piach, żwir, kamienie i wodę płynąca w poprzek przez szosę. Zwalniam ostrożnie, przejeżdżam. Dalej jest lepiej. Lecz droga dość stromo schodzi w dół. Trasę znam dobrze z zeszłego roku, tędy zjeżdżałem też na treningach. Poznaję miejsce, w którym rok temu zmieniałem dętkę. Jadę. Hamulce pracują non stop. Słychać jak piasek szoruje obręcze. Ostry zjazd, skręt w prawo, przejazd przez tory i zakopiankę. Policja, strażacy i wolontariusze wszędzie pilnują i ostrzegają. Bez nich nie byłoby tych zawodów.
Skręt w lewo, kawałek przez Biały Dunajec i w prawo na most do Gliczarowa. Kolejny podjazd, tym razem cięższy. Przede mną jest słynna „Ściana Bukowina”. Rok temu nie dałem rady podjechać. Musiałem kawałek prowadzić rower. Jadę. Potoczki przez drogę nie robią wrażenia, jest i tak dużo, że już nie zwracam na to uwagi. Na zjeździe trochę zmarzłem, ale teraz robi się gorąco. Ostatnie budynki i droga zaczyna się ostrzej wspinać. Dojeżdżam do miejsca gdzie jest więcej ludzi. Nawet przy takiej pogodzie są tacy, którzy chcą zobaczyć jak walczymy z tą ścianą.

Staram się jak najdłużej utrzymać wysoką kadencję. Oszczędzam siły na najbardziej strome miejsce. Przede mną wyrasta skała z na w pół wystającym rowerem. Tu się zaczyna ostra wspinaczka. Jadę powoli, dosłownie na granicy utrzymania równowagi. Ktoś mi zajeżdża drogę. W tym roku jestem czujny. nie popełniam błędu, nie daję się zatrzymać. Skręcam na lewo. Wyprzedzam. Ciągle powoli, ale wciąż jadę. Mijam najgorszy odcinek. Robi się nieco łagodniej. Zwiększam kadencję. Słysze oklaski i słowa pochwały. Najgorsze już za mną.
Górny Gliczarów i wjazd na grzbiet pasma. Skręt w lewo, trochę łagodnie pod górę. Znów w dół, dwa ostre zakręty. Już nawet nie czuję że pada. Woda płynie strumieniami. Trzeba bardzo uważać na to co nanosi na asfalt. Przed sobą mam podjazd Wierch Olczański. To tylko na chwilę, za raz skręt w lewo i w prawo przez Wierch Rusiński. Znowu zaczyna się długi zjazd. Ostre zakręty. Przejazd przez wioski. W pewnym momencie widzę naprawdę szeroki potok i sporo błota na asfalcie. Zwalniam dość mocno. Kiedy przejeżdżam woda przelewa się przez obręcz koła. Wciąż w dół. Widzę z daleka strażaków, jak machają by zwolnić. To trudne miejsce. Ostry zakręt, na dużej stromiźnie. Na poboczu są rozciągnięte siatki.

Zjeżdżam na główną drogę z Białki Tatrzańskiej do Bukowiny. Tu jest szeroko i tylko pod górę. Można odetchnąć już jest bezpiecznie. Dać trochę odpocząć głowie. Zagonić nogi do roboty, napierać. Ostatni zjazd mnie zmęczył psychicznie. Widać budynki. Wjeżdżam do Bukowiny. Do mety na rondo jeszcze 3 km. Napieram. Przed sobą widzę z daleka metę. Po bokach płotki, a na nich reklamy. Przejeżdżam przez metę mocno hamując.
Nawet na chwilę się nie zatrzymuję. Od razu zjeżdżam do Poronina. Na zjeździe zatrzymują mnie strażacy. Deszcz spowodował osuwisko. Pomału przejeżdżam przez błoto. Do domu wracam przemoczony i wyziębiony, ale szczęśliwy, że ukończyłem. Czas mało istotny 1:40:20, gorzej niż w zeszłym roku pomimo, że wtedy złapałem gumę.
Jak później się okaże, zaplanowany na ten dzień etap Tour de Pologne zostanie odwołany z uwagi na fatalne warunki na drogach. Nieustający deszcz, zimno, gęstniejąca mgła, ale przede wszystkim spływające strumienie wody na noszące na drogi, błoto, żwir i kamienie sprawiły, że jazda zrobiła się zbyt niebezpieczna.
W poniedziałek wciąż pada, zostaje w domu i tak miałem w planie dzień wolny. Oglądam w tv czasówkę z Krakowa.

We wtorek pogoda się znacznie poprawia, jest nieco cieplej (14°C) i choć czasami pokropi to częściej słońce wygląda z za chmur. W planie mam drugą wycieczkę biegową. Postanawiam się przebiec po trasie, którą w niedzielę jechałem. Pokonanie tych nieco ponad 38 km zajmuje mi 3 godziny 55 minut. Później przyglądam się zmaganiom pań w Tour de Pologne. Kolejne dni piękne, ciepłe, słoneczne. Znowu treningi idą zgodnie z planem.
zdjęcia z Tour de Pologne Amatorów serwis bikelife.pl